poniedziałek, 11 kwietnia 2011

ex-yugo in Poland

Mariaże polskiej muzyki z bałkańską zdarzały się w naszej kulturze już kilka razy - kto nie zna choć jednej piosenki Bregovićia, czy jego płyty nagranej wraz z Kayah? (i ten nieszczęsny "Prawy do lewego" na wszystkich weselach...) Jednak dużo bardziej przypadł mi do gustu projekt Grzegorza Brzozowskiego - Yugoton. Śmietanka polskich artystów z Kazikiem i Tymonem na czele wzięła na warsztat największe hity rockmanów z byłej Jugosławii i to z naprawdę dobrym skutkiem. Przyznam, że na oryginały piosenek Yugotonu natrafiłam dopiero studiując serbistykę, ale spodobały mi się jeszcze bardziej dzięki temu, że melodie już były mi znane - i to nie tylko wałkowane przez wszystkie stacje radiowe "Malcziki/Maljčiki", ale też takie perełki jak "1000 kawałków" Deriglasoffa, czy "Ema" Kukiza. Mogę powiedzieć, że dzięki temu wydawnictwu skupiającemu większość moich ulubionych polskich artystów, wzbogaciłam się o nowe ulubione zespoły rodem z Bałkanów - Električni Orgazam, Haustor czy Prljavo Kazalište.
Rozczarowanie przyszło jednak z nadejściem drugiej płyty o podobnym zamyśle - Yugopolis. Szkoda, że artyści wzięli na warsztat hity tylko jednego zespołu (Parni Valjak), za którym tak szczerze nie do końca przepadam, ale i samo wykonanie nie przemawia do mnie tak bardzo jak poprzednie wydawnictwo. Mimo, że już w dniu premiery plyta pokryła się złotem, chyba jednak okazała się rozczarowaniem i przeszła bez echa - tak jak ludzie do tej pory nucą sobie "Rzadko widuję cię z dziewczętami" czy "O nic nie pytaj", ciężko mi przypomnieć sobie choć jeden tytuł ze "Słonecznej strony miasta". Może to już wyczerpanie materiału, a może gorsze niż poprzednio podejście do sprawy?

Marriages of polish music with balkan sounds happened in our culture a few times - who doesn't know at least one song of Bregović or his album who he recorded with Kayah? (and the disastrous "Prawy do lewego" played on every polish wedding...) I enjoyed way more the project of Grzegorz Brzozowski - Yugoton. The flower of polish artist, starting with Kazik and Tymon worked on the greatest hits of Ex-Jugoslavian rockers, and with a really good outcome. I have to admit, that I got familiar with the originals not before I started studying serbian language, but I liked them even more, thanks to the melodies I already knew - and not only "Malcziki/Maljčiki" which was played over and over by every radio station, but also such beauties like "1000 kawałków" by Deriglasoff or "Ema" by Kukiz. I can easily say that this album who put together almost all of my favourite polish artists made me also like new bands from the Balkans - Električni Orgazam, Haustor czy Prljavo Kazalište.
The dissapointment came, though, with a second album with the same idea - Yugopolis. A pity that the artists worked on hits only by one band (Parni Valjak), which I particularly don't like that much, but I'm also not satisfied with the performances, as compared to the previous album. Even though the publication went gold on the first day after publishing, i suppose it caused some dissapointment and faded unnoticed - so people still use to hum "Rzadko widuję cię z dziewczętami" and "O nic nie pytaj" from the first album, and I have a problem with remembering a single title from "Słoneczna strona miasta". Maybe it's the form of it which is overused or just a worse approach to making the LP?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz